W
naszym domu zawsze było mnóstwo książek. Zbiory odziedziczone po dziadkach,
połączone węzłem małżeńskim biblioteczki mamy-polonistki i taty-eks-księgarza,
książki moje i mojego rodzeństwa – wszystko to złożyło się na olbrzymią
kolekcję, która w niewielkim mieszkanku zajmowała nie tylko liczne regały, ale
również pudła zalegające na szafach i na strychu.
Chęć
do korzystania z tego dziedzictwa tliła się we mnie już od najmłodszych lat – z
racji zawsze zbyt małej liczby egzemplarzy lektur w szkolnej bibliotece, podpytywałam
rodziców, czy może któraś z nich znajduje się w naszym posiadaniu. Rzadko kiedy
dostawałam odpowiedź w formie wręczonego do ręki tomu – w większości przypadków
rodzice przyznawali, że albo czegoś nie ma, albo nie wiadomo, czy leży na
regale, szafie czy strychu, co przez brak czasu na przeszukiwanie domu sprawiało,
że książek zaginionych równie dobrze mogłoby w ogóle nie być.
Wszystko
uległo zmianie jakiś czas temu, gdy przeprowadzka zmobilizowała nas do wzięcia
do ręki dosłownie każdej rzeczy znajdującej się czy to w mieszkaniu, czy na
strychu. Szczęśliwy los sprawił, że to mnie przypadło pakowanie większości
książek. W końcu nadarzyła się okazja, by zaznajomić się z każdym tomem –
przyjrzeć się okładce, przejrzeć wstęp, przekartkować całość. Tym sposobem nie
tylko odnalazłam tytuły, o które pytałam przed laty, ale trafiłam również na
takie, których rzekomo nie mieliśmy; przypomniały mi się książki, które sama kupiłam,
a na których przeczytanie brakowało czasu; znalazło się również wiele dzieł, o
których istnieniu w ogóle nie miałam pojęcia, a po wstępnym przejrzeniu
zapowiadają się na ciekawą lekturę.
To
doświadczenie skłoniło mnie do rozpoczęcia tego projektu – do spisania
wszystkich książek z naszego domowego zbioru, które chciałabym przeczytać; do
regularnego czytania kolejnych pozycji; w końcu do dzielenia się informacjami i
wrażeniami towarzyszącymi powyższym działaniom.
Dlaczego
chcę się tym dzielić? Z różnych powodów. Jednym jest motywacja, pomnażana przez
prowadzenie bloga i konta na Instagramie. Innym jest przekonanie, że może moje
doświadczenie przekona kogoś o wartości każdej książki, nie ważne, czy wydano
ją pięć czy pięćdziesiąt lat temu.
Wszystkich
więc, którzy poszukują czytelniczych wrażeń, zapraszam do zapoznania się z na bieżąco
aktualizowaną listą czytelniczą oraz śledzenia moich postępów w czytaniu na
Instagramie.